piątek, 11 marca 2016

Dynia inna niż wszystkie...

Dynia makaronowa jest, jak dla mnie unikatowym warzywem. Wygląda niepozornie, więc łatwo ją przeoczyć, a i mało jakoś popularna...

  Tymczasem wystarczy ją przekroić na pół, wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika (skórą do góry) na ok. 30 minut. Gdy ja wyciągniemy z pieca, oczom naszym ukaże się niecodzienny widok: otóż dynia jakby się rozwarstwi tworząc ze swojego wnętrza miliony cieniutkich makaroników :), drobiazg a cieszy! My postanowiłyśmy zrobić z niej kolejne, mało fotogeniczne danie, które trudno dopasować do jednej kategorii, może to być szybka przystawka lub osobne danie obiadowe. Otóż poddusiłyśmy na oliwie czosnek, suszone pomidorki, natkę pietruszki, wrzuciłyśmy wydłubane wnętrze dyni (bez skóry), chwilę wszystko razem potrzymałyśmy na patelni. dodałyśmy przyprawy: ostrą paprykę, pieprz, znowu trochę zielonej natki. Przyznamy się, że odebrałyśmy daniu jego wegańskość posypując je obficie tartym parmezanem. uważajcie na sól, bo suszone pomidory są już zwykle słone, a dynia jest delikatna i łatwo przesadzić (my niebezpiecznie zbliżyłyśmy się do granicy). To nasza, prosta wersja, która może być bazą do eksperymentów: można dodać więcej warzyw (np. cebula, pieczarki, cukinia) lub zrobić szybki sos pomidorowy, lub zmienić zupełnie charakter dania dodają curry lub garam masalę....Co kto lubi :) 

środa, 9 września 2015

Torreira, Veiros z Pontoeste...

No to teraz będzie o surfingu!!! Prosto z Nazare przyjechaliśmy do Torreiry. Wujek Google podpowiedział nam, że jest tam spot odpowiedni dla nas ;) Od razu udaliśmy się na plażę, gdzie zobaczyliśmy trzy małe postacie w oddali. Kiedy podeszliśmy bliżej okazało się, że jest to para ucząca się surfingu i chłopak pływający na bodyboardzie. Podeszliśmy do blondynki stojącej na plaży. Dowiedzieliśmy się, że bodyboardzista to Josè, który jest jednocześnie instruktorem surfingu. Poczekaliśmy na koniec sesji i zapytaliśmy o lekcje. Ku naszemu zaskoczeniu Josè powiedział, że dzisiaj nie ma mowy, że przy tej pogodzie to będzie oszustwo, ale jeśli chcemy to możemy przyłączyć się do nich podczas obiadu. I tak też zrobiliśmy. Poszliśmy do burgerowni na frytki ;) i tak poznaliśmy Josè, Nuno, Lynn, Irinę i Daniela. Dość międzynarodowa ekipa. Było bardzo miło i umówiliśmy się na lekcje w dniu następnym.
Następnego dnia umówiliśmy się na 10 i poznaliśmy portugalską punktualność. Surfbusik dojechał koło 10:30;) Josè wypakował deski i udał się na ulubioną kawę do pobliskiej kawiarenki :) jak się poźniej okazało Josè miał wiele ulubionych miejsc z ulubionymi kawami ;) przesympatyczny człowiek z dużym szacunkiem dla potrzeb swoich uczniów, ale też z umiejętnością zadbania o własne potrzeby. Wszystko okraszone dużym urokiem osobistym i ciepłem.
Najpierw mieliśmy długą, jogową rozgrzewkę, a potem weszliśmy do wody. Ja dostałam manto na pierwszych falach i już byłam w odwrocie. Kierowałam się w stronę brzegu z chęcią odpuszczenia sobie tego wysiłku. Już miałam wymówkę żeby usadzić tyłek na plaży, ale Josè rozszyfrował moje zamiary i zaczął pływać ze mną. Najpierw bez deski nurkowaliśmy pod fale, a później praca na desce. Pomagała mu Lynn, która też była świetna. Pochodziła z Belgii, jednak od 10 lat surfowali, żyjąc w rożnych częściach świata. Był to bardzo owocny dzień. Otrzymaliśmy od Josè dużo uwagi, zaangażowania, ale też cennych wskazówek.
Po sesji udaliśmy się do Porto. Wcześniej mieliśmy plan, aby udać się na południe do Algarvè, jednak bardzo dobrze poczuliśmy się oboje w tym miejscu pod opieką Josè, że postanowiliśmy wrócić. Powiedzieliśmy o tym Josè, który zaprosił nas do siebie, jednak podkreślił, że możemy najpierw zobaczyć czy nam się spodoba i dopiero wtedy podjąć decyzję i niezależnie od tego jaka ona będzie nadal będziemy przyjaciółmi. Bardzo uczciwy i miły gest. Choć zupełnie niepotrzebny, ponieważ nie było wątpliwości, że chcemy zostać.

niedziela, 6 września 2015

Curry z groszkiem cukrowym, pieczarkami i pomidorami....

Nasza fascynacja groszkiem cukrowym zaowocowała jeszcze jednym przepisem:) Postanowiłyśmy ugotować curry, które uwielbiamy za prostotę i to, że prawie zawsze wychodzi idealnie:)
Będzie nam potrzebne:
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • świeży imbir, kawałek wielkości kciuka
  • 2 pomidory
  • 5 pieczarek
  • 4 ziemniaki
  • 200 g groszku cukrowego
  • łyżka masła orzechowego
  • puszka mleka kokosowego
  • 1 łyżka oleju
  • 1 łyżeczka słodkiej papryki
  • pół strączka chilli
  • 1 łyżeczka mielonej kolendry
  • 1 łyżeczka cukru trzcinowego
  • około 1/2 łyżeczki soli, do smaku
  • 2 łyżki oleju
  • ugotowany ryż


Na rozgrzanym oleju smażymy wszystkie przyprawy, po minucie dodajemy pokrojone drobno: cebulę, chilli i czosnek. Kiedy się zeszklą dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i smażymy przez kilka minut. Potem dodajemy pokrojone pieczarki i smażymy około minuty, dwóch.
Następnie wlewamy na patelnię mleko kokosowe i dodajemy, obrane ze skorki, pokrojone w kostkę pomidorki oraz masło orzechowe. Gotujemy około 10 minut, aż ziemniaki będą miękkie.
W międzyczasie gotujemy groszek cukrowy: do gotującej się, osolonej wody, wrzucamy groszek na około 3 minuty i wyjmujemy. Przelewamy zimną wodą, aby nie stracił koloru.
Kiedy ziemniaki są gotowe, dodajemy groszek cukrowy. Solimy do smaku.
Podajemy z ryżem i kolendrą. Smacznego :)






Helskie jabłka w cieście naleśnikowym....

Postanowiłyśmy zjeść szybką (a jakże!) kolację na słodko i uznałyśmy, że jabłka sprawdzą się najlepiej.
Składniki:

  • 1/2 kg słodkich, twardych jabłek
  • 25 dag mąki
  • 1/4 litra mleka
  • 2 jajka
  • szczypta soli i cynamonu
  • olej do smażenia


Wszystkie składniki ciasta utarłyśmy ze sobą. Nie miałyśmy miksera, więc nie było to najłatwiejsze zadanie;). Jabłka obrałyśmy, wykroiłyśmy środek i pokroiłyśmy w plastry o grubości około 1 cm. Następnie maczałyśmy plasterki jabłka i smażyłyśmy na rozgrzanym oleju.
Po usmażeniu i osuszeniu papierowym ręcznikiem, ułożyłyśmy je na talerzu i zaserwowałyśmy z orzechami połączonymi z miodem oraz gorzką czekoladą:)





piątek, 4 września 2015

o A.

Chciałabym  z tego niezwykłego  (przynajmniej dla nas:) internetowego miejsca złożyć hołd A., która odebrała dziś mojego Synka z zerówki, zajęła się nim tak, że L. nie może doczekać się następnego razu i jeszcze dodała dla Was wszystkie zaległe przepisy blogowe. Zapewne, jak Ją znam, zrobiła jeszcze kilka innych, inspirujących i ważnych rzeczy, ale jak dla mnie te opisane wyżej budzą podziw :) i wielką wdzięczność.
A Wy, drodzy czytelnicy moglibyście ugotować coś pysznego dla swoich bliskich, korzystając z Naszych prostych, sprawdzonych przepisów!

Hel's kitchen part. 2 - fritatta z kurkami i groszkiem cukrowym...

Helowego gotowania ciąg dalszy:) Tym razem zrobiłyśmy fritattę z kurkami i groszkiem cukrowym. Jej smak bardzo przypadł nam do gustu. Poza walorami smakowymi groszek cudnie chrupie w ustach <3



Składniki:
  • 6 ugotowanych ziemniaków 
  • 200 g kurek
  • 200 g groszku cukrowego lekko podgotowany 
  • cebula
  • 5 "rozbełtanych" jajek z trzema łyżkami wody lub mleka
  • feta
  • parmezan
  • oliwa, olej, masło klarowane
  • sól, pieprz, ostra papryka, słodka papryka


Zanim przystąpimy do działania gotujemy groszek: do gotującej się osolonej wody wrzucamy groszek i gotujemy około 3 minut, odcedzamy. Kiedy mamy gotowy groszek zaczynamy naszą pracę. Ziemniaczki pokrojone w plasterki podsmażamy, a po chwili cebulkę. Kiedy ją zeszklimy dodajemy kurki i smażymy przez kilka minut. Następnie  wylewamy jajka z przyprawami, fetą i parmezanem i wykładamy groszek na wierch. Czekamy aż się zetnie i przekładamy. Niestety w naszej kuchni polowej nie ma piekarnika, więc musiałyśmy poradzic sobie inaczej. M. przełożyła fritattę przykładając do niej drugą patelnię.  Kiedy jest podsmażona z obu stron, wykładamy na talerze.
Podałyśmy ją z pysznymi, letnimi pomidorami polanymi oliwą i balsamico.










Szybki i pyszny makaron z kurkami....

Hej, hej, hej... znowu jesteśmy na naszym ukochanym Helu. I znowu gotujemy jedzonko. Troszkę dlatego, że ciężko znaleźć coś co zarazem będzie zdrowe, świeże, smaczne i bezmięsne, a troszkę dlatego, że bardzo to lubimy. Kuchnia i jej wyposażenie są jakie są, a więc zaprezentujemy Wam smakowitości  rodem z "guerilla cuisine".
Na pierwszy ogień idzie makaron z kurkami. Będziemy potrzebować:


  • 250 g kurek
  • 250 g mascarpone
  • szklanka białego wina
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • dużo bazylii
  • sól, pieprz, chilli
  • paczkę makaronu
  • olej do smażenia
Cebulę i czosnek kroimy drobniutko i smażymy na rozgrzanym oleju. Następnie dodajemy kurki. Kiedy będą podsmażone zalewamy je białym winem i czekamy aż odparuje.  Dodajemy przyprawy i mascarpone, a następnie mieszamy z makaronem. Próbujemy i nakładamy na talerze obficie posypując bazylią:)